Motto życiowe

"Ośmieszaj swoje problemy, spraw, by stały się błahymi sprawami. Nie zatrzymuj się w dążeniu do prawdy. Jeśli pozostaniesz w połowie drogi, nie będziesz o połowę mądrzejszy, tylko wciąż o połowę niedouczony."

sobota, 3 kwietnia 2010

I tak jesteś słaby Darren...

O meczu będzie krótko, ale na temat. Nasi piłkarze przegrali go głównie w swoich głowach. Jasne bowiem było, że naszpikowana ex-kogutami ekipa Sunderlandu będzie chciała nam utrzeć nosa. Pewnym była ich agresywna i nieustępliwa gra. Steed Malbranque szalał jak za najlepszych lat, a Darren Bent walką nie ustępował tego dnia Craigowy Bellamy'emu, czy Tevezowi. Przegraliśmy to spotkanie w środku boiska. Wilson Palacios grający z kontuzją wyglądał strasznie nieporadnie, natomiast drepczący koło niego Luka Modrić był kompletnie bezproduktywny. Nie zaimponował Redknapp swoim nosem do zmian, tym razem ściągnął z boiska w przerwie średnio grającego Bentley'a, gdy o zmianę sam niemalże prosił się Modrić czy Pavlyuchenko. Rosjanin w dzisiejszym spotkaniu nie miał praktycznie żadnego udanego kontaktu z piłką, a jego nogi przypominały dwa drewniane konary. Obrona bez Michaela Dawsona gubiła się raz za razem, widać było że Kaboul i Bassong kompletnie nie rozumieją się na środku defensywy, a razem z nimi gubili się Walker i przede wszystkim Assou-Ekotto. Kameruńczyk rozegrał fatalne zawody, porównywalne do jego najgorszego występu w karierze, podczas przegranego spotkania z Arsenalem (0:3) parę lat temu.

Wielu komentatorów i kibiców zachwycało się po tym spotkaniu postawą Darrena Benta twierdząc, że utarł "Kogutom" nosa. Owszem, straciliśmy przez niego 3 punkty oraz 4 miejsce w tabeli. Jednak tym spotkaniem po raz kolejny udowodnił, że jest zawodnikiem przeciętnym, jeśli nie po prostu słabym. Wystarczająco dobrym jednak dla takiego Sunderlandu. Anglik nie strzelił w swojej karierze 3 rzutów karnych. 3 przeciwko Tottenhamowi. Prób miał 4, więc skuteczność na poziomie 25%. Ukazuje to tylko jak słabym psychicznie zawodnikiem jest Bent. Nie zmienią tego nawet 2 strzelone dzisiaj bramki. A i radość po ich zdobyciu była co najmniej dziecinna. Nikt nie każe zachowywać mu się niczym Robbie Keane po strzeleniu swoim byłym kolegom bramki, jednak pewne gesty powinien sobie darować. Kłapanie rękami w stronę kibiców Tottenhamu i celebrowanie radości przed ich sektorem wraz z całowaniem koszulki Sunderlandu było więcej niż żałosne. Wyszedł z Darrena szczeniacki temperament, z którym piłkarskiego świata nie zawojuje. Zachował się niczym urażony nastolatek, który zerwał z dziewczyną i na jej oczach obściskuje się z kolejnymi paniami, aby pokazać jaki jest genialny, a ona niech tylko siedzi i zazdrości. Nie zazdrościmy, nie żałujemy drogi Darrenie. Ty za rok będziesz bronił się przed spadkiem, by będziemy grać w europejskich pucharach.

A my ... no cóż. Musimy teraz wygrać z Arsenalem i Chelsea. Nie ma innej opcji. Inaczej Liga Mistrzów zawita w Arabii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz