Motto życiowe

"Ośmieszaj swoje problemy, spraw, by stały się błahymi sprawami. Nie zatrzymuj się w dążeniu do prawdy. Jeśli pozostaniesz w połowie drogi, nie będziesz o połowę mądrzejszy, tylko wciąż o połowę niedouczony."

środa, 17 marca 2010

Dlaczego nic nie przychodzi nam łatwo?


Odnoszę się tu rzecz jasna do sprawy Sandro Ranieriego. Brazylijski pomocnik, porównywany przez kibiców do swojego rodaka Gilberto Silvy - niegdyś świetnego zawodnika Arsenalu, wciąż nie podpisał kontraktu z Tottenhamem, mimo że prasa wielokrotnie podawała informacje, jakoby reprezentant "Canharinios" miał lada dzień złożyć swój podpis pod umową z "Kogutami". Zawodnik Internacionalu rozegrał do tej pory tylko 1 spotkanie w barwach seniorskiej reprezentacji Brazylii i właśnie zezwolenie na pracę dla tego piłkarza ma być największym problemem do przeskoczenia dla działaczy "Spurs". Dziwne, że podobnych problemów nie miał chociażby Manchester United, gdy zatrudniał przy Old Trafford braci Fabio i Rafaela, którzy wcześniej zdobyli portugalskie paszporty. A Sandro był do niedawna kapitanem młodzieżowej reprezentacji Brazylii i komu jak komu, ale jemu należy się zezwolenie na pracę w Anglii. Warto przypomnieć, że już jeden transfer Tottenhamowi nie wyszedł z powodu braku pozwolenia na pracę. Mowa tu o Thiago Nevesie, który ostatecznie trafił do niemieckiej Bundesligi do drużyny HSV. Trzeba jednak przyznać, że brak zgody na pracę w Anglii dla Brazylijczyka okazał się słuszną decyzją, ponieważ Neves nie pokazał niczego wielkiego w Niemczech, a obecnie gra jedynie w arabskim Al-Hihal. Widocznie obrał ścieżkę kariery podobną do Mauro Zarate z tą różnicą, że Argentyńczyk od razu po wypromowaniu się w Ameryce Południowej przeniósł się do katarskiej drużyny, a nie dopiero po fiasku na Starym Kontynencie. Zarate w lidze katarskiej z całą pewnością zarobił przyzwoitą sumę, by później podbić serca kibiców w Anglii i Włoszech.

Sandro Ranierim interesujemy się już od przeszło roku.Co tu dużo ukrywać - Tottenham lubi długie transferowe sagi. Jednak przeważnie kończą się one totalnym fiaskiem. Nie muszę chyba przypominać sprawy Stewarta Downinga, o którego starał się Martin Jol, Juande Ramos, a później sam Harry Redknapp. Na nasze szczęście przeciętny skrzydłowy reprezentacji Anglii nabawił się poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilka miesięcy, a nasze zawahanie przy tym transferze wykorzystała Aston Villa, która sprzątnęła nam Downinga sprzed nosa. Również długo namawialiśmy do gry przy White Hart Lane pomocnika Garetha Barry'ego ze wspomnianej przed chwilą Aston Villi. Obie batalie transferowe trwały kilka dobrych lat, jednak żaden z tych piłkarzy nie trafił do północnego Londynu. Jeden zasilił kolonię angielską Martina O'Neila, a drugi zarabia teraz niezłą kasę w "arabskim" Manchesterze City.

Trudno więc przewidzieć jak zakończy się sprawa Sandro Ranieriego. Podobno bardzo utalentowany, silny i waleczny pomocnik podjął już naukę angielskiego ( widocznie nie chce popełnić błędu Romana Pavlyuchenki, który wg kolegów z drużyny do dziś ma problemy z porozumiewaniem się w języku innym niż rosyjski ) na czym przyłapali go brazylijscy dziennikarze w jednym z samolotów. Podobna historia przydarzyła się piłkarzowi "Kogutów" Jermaine'owi Jenasowi, którego na nauce języka włoskiego przyłapał jeden z dziennikarzy pewnego angielskiego brukowca. Sprawa nauki włoskiego przez popularnego "JJ" nie była jednak sensacją, ponieważ od dłuższego czasu mówi się o zainteresowaniu angielskim pomocnikiem przez Jose Mourinho - obecnego menedżera Interu. Wielu fanów Tottenhamu wątpi w ten cel transferowy wyznaczony przez "Special One", jednak portugalski menedżer przyzwyczaił nas nie tylko do niekonwencjonalnych i kontrowersyjnych wystąpień publicznych, lecz również do dziwnych ruchów transferowych (jak chociażby Sulley Muntari, czarnoskóry pomocnik zakupiony z Portsmouth). Jeśli Mourinho widzi gdzieś fenomen Jenasa rodzi się pytanie dlaczego kibice Tottenhamu tego nie dostrzegają? Jenas w przeciwieństwie do Paula Robinsona, Didiera Zokory, czy Robbiego Keane'a nie deklarował nigdy, że Tottenham to klub w którym chce grać do końca kariery, lecz dał do zrozumienia, że ma to być dla niego tylko odskocznia do wielkiego piłkarskiego świata. Niestety dla Anglika rzeczywistość szybko zniweczyła jego plany. Jenas nie stał się ani ważnym ogniwem Tottenhamu, ani regularnym reprezentantem Anglii. Jeśli jednak rękę wyciągnie do niego Jose Mourinho, który wcale nie musi zostawać w Interze na kolejny sezon, to wtedy z pewnością przybliży to Sandro Ranieriego do Tottenhamu. A dodać trzeba również, że nieźle z "kogutem" na piersi radzi sobie Wilson Palacios, a kontuzjowany obecnie Tom Huddlestone podpisał właśnie nowy kontrakt z Tottenhamem, który zatrzyma go w klubie do 2015 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz